Jechałem z kumplem w biesy. Bardzo dobry to człowiek, więc ucieszyłem się z tego wyjazdu. Za Diabligrodem skręciliśmy w prawo, ale tym razem dalej prosto. Tuż za bazą odbiliśmy w lewo. Były tam „błędne skały” jakieś gołoborze i jaskinia na górze. Usiedliśmy sobie tam. Długo rozmawialiśmy przy piwku, i nagle coś za ryczało. To był niedźwiedź, tuż przed wejściem do jaskini, ponownie zaryczał.