byłem w jakimś budynku. W lesie w górach. Chodziłem tam z jakimiś ludźmi. Wyglądał na opuszczony, ciemny. W jednych drzwiach, wyglądających na takie od kaplicy świeciła się świeca. Leżała tam w łóżku dziewczyna i słuchała ostatniej audycji Beksińskiego. To było takie bezgranicznie przykre. Wyglądała jak by czekała na śmierć.
Wyszedłem do toalety, tam podszedł do mnie jakiś opryszek, i usiłował mnie zabić. Wróciłem do kaplicy- pokoju. Towarzyszy już nie było, audycja dobiegała końca, a dziewczyna leżała bez ruchu