Normalnie nie mogłem się przebudzić. Najpierw szedłem z przyjacielem wzdłuż bardzo stromego zbocza, ściany. Bardzo stromego. Po długiej wspinaczce okazało się że doszliśmy do jakiejś wnęki, wyszło że to całkiem zgrabne pomieszczenie. Jakby mieszkanie. W mieszkaniu 3 pokoje, surowe, dawno nieremontowane, zakurzone strasznie, z okien widok na centrum poznania, tyle że brak drzwi wejściowych, jedyne możlwe wyjście to nazad na tę piekielnie stromą ścianę. Wnet wyszło ze w jednym pokoju na krześle przy stole siedzi trup. Zasuszony mocno, z fajkiem w dłoni. Ot kompan się znalazł. Z widoku przez okno wywnioskowaliśmy, że jesteśmy w pomieszczeniu na wierzy zamku w poznaniu. Po pewnym czasie znaleźliśmy wyciągarke- dźwig linowy elektryczny na dół. Szybko z pomieszczenia zrobiła się ciekawa melina, w centrum, z prostym ale nie jawnym wejsciem...
Sen ciągnął się i ciągnął, a ja silowo nie chcialem się obudzić, twkilem w śnie bo chciałem dowiedzieć się co dalej...